Kiedyś ugotuję zupę, wielką zupę.
Będzie wczorajsza zanim ją zacznę.
Pokroje Twoje paluszki, co budziły dreszcze.
Podsmażę usta, które mówiły co chciałam słyszeć.
Posiekam też pośladki, przez które nie skupiałam się w szkole.
Niech cierpią oczy, tak one trafią do octu. Najbardziej są winne.
Chciałeś się zbliżać, więc zjem Cię. Bliżej się już nie da być.
Tylko się boję, że ta zupa będzie jałowa.
Kiedyś miałam na Ciebie apetyt, ale teraz nie zjadłabym Cię nawet z chlebem.
by Kasia