Doskonały mariaż czterech żywiołów.
Zimny indywidualista pochłania ciepło z promieni.
W inercji przez wieczność.
Bawiący się z naturą w jego sztuczkę adaptacyjną.
Rzucam na jezioro, kilka kaczek tworzy.
Kamień, który rzuciłeś wrócił.
Wiem i nic nie wiem a później znów wiem żeby nic nie wiedzieć.
Fioletowe kreski ze łzami Dionizosa spływają
Łapie je zmieniając w ametysty.
Oszczędź swoje łzy na susze.
Zanurzam się w myślach
ratując Cię z nich przed utonięciem.
Czerń nocy Wenus paznokciami maluje.
Topaz przed tęsknotą mnie nie uchroni.
Nastała noc, okryj mnie rubinowym kocem.
Szafir wygrywa z Onyksem
i znów kolejny dzień istnienia
Szaleństwo przeplatane nieskończonością.
Podaruj mi opal, symbol nadziei.
Razem ze mną znikną cienie
a serce i dusze zastąpią kamienie.
…..
Beata Dem