Patrząc na Ciebie, idę ulicą, wielka
moja nadzieja, aż dojdziemy, i wodna
jesteś, świeża i wolna.
Mówisz że chcesz już do domu,
idziemy przez most i teatralne
moje zachowanie, aby Cię przekonać.
W końcu wsiadamy i jedziemy gdzieś,
nie wysiadaj na przystanku Miłoztobą,
dojdziemy do osiedla i pod lipami
zbudujmy nasze gniazdo.
Potem pójdziemy do katedry, tam gdzie warta
nasza miłość.