Wśród Turków znana jest anegdota o polskim ambasadorze w Turcji.
Ambasador, polski tradycjonalista, był trzy lata w Turcji i tęsknił za ojczyzną.
Ale nostalgia, gdy nie można jej naprawdę złagodzić, często przybiera formę zachcianek żywieniowych, a ten człowiek pragnął mięsa, które jego matka i matka jego matki zawsze gotowały w domu: wieprzowiny.
Po bezowocnym proszeniu swojego asystenta o zdobycie kawałka tego polskiego przysmaku, zrozpaczony postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
Osobiście chodził od kebabowni do kebabowni, przedstawiając się jako polski ambasador, by sprawdzić, czy może Turcy, z poczucia gościnności dla przedstawiciela wszystkich Polaków w Turcji, nagną swoje prawa i zrobią mu kebab wieprzowy.
Dzień zbladł, wraz z jego nadziejami, a w ostatnim miejscu, do którego wszedł, wspominał polską chwalebną historię i odwagę husarii, która nie przyjmowała odmowy.
Zachowując słynną na całym świecie polską grzeczność, postanowił stworzyć swój ostatni bastion i kłócić się, jak tylko dobry Polak potrafi. Kiedy właściciel lokalu powiedział mu, że nie może zrobić mu kebaba wieprzowego, nastąpił następujący dialog:
-Rozumiem pańskie obiekcje i szanuję pańskie tradycje. Dla pana świnia jest brudnym zwierzęciem, a jej mięso jest przeklęte, ale dla prostego Polaka, takiego jak ja, jest ona symbolem pożywienia i domowych posiłków. Krowy pasą się trawą, a konie sianem, paszami, którymi ludzkość się brzydzi i których nigdy by nie zjadła. Ale czy to oznacza, że powinniśmy odmawiać tych pokarmów naszym bliźnim czującym istotom? A czy nie jestem dla państwa wart więcej niż krowa i koń? Człowiek, który z trudem nauczył się państwa języka, i który żyje na państwa ziemiach, ekspatriowany, z miłości do turecko-polskiego braterstwa?
-Rozumiem pańskie powody, ale nadal nie mogę zrobić panu wieprzowego kebaba.
-Czy mogę zapytać, w żadnym wypadku nie próbując pana obrazić, dlaczego tak wzgardliwie lekceważy pan moją szczerą petycję? Czy naprawdę nie ma sposobu, aby zdobyć, jeśli nie dziś, to któregokolwiek następnego dnia, kawałka wieprzowiny i przyrządzić z niej kebab?
-To niemożliwe, panie. Bardzo mi przykro.
-Rozumiem. Pochodzę z innych krain i mam inne zwyczaje. Bo dajcie mi to powiedzieć, panie, ale moja polska wierność uczciwości mnie zmusza. W moim kraju gość jest jak sam Bóg i nie ma nic, czego dobry Polak nie zrobiłby, aby zadowolić Boga. Niech mi pan wybaczy szorstkość tych słów, ale pochodzą one ze szczerego serca.
-Wybaczam panu, ale nadal nie mogę zrobić panu kebaba wieprzowego.
-A dlaczego, u licha? Czy mógłby pan podać mi chociaż jeden dobry powód?
-Tak, proszę pana, ponieważ to nie jest kebabownia, ale meczet.
***